Niedawno wykpiwano apel kierowany z pułtuskiego ratusza o udzielenie pomocy służbom miejskim i Policji w ściganiu jednego z chuligańskich wybryków, przydarzających się co jakiś czas w naszym mieście. Okazało się, że zaraz potem woda jakby poszła na młyn i szkodnicy, otrzymawszy wsparcie od swoich „znakomitych obrońców”, uznali, że skoro tak, to „hulaj dusza – piekła nie ma” – dzieło zniszczenia można swobodnie kontynuować, a wręcz je pomnażać.
Nie trzeba było długo czekać, oto 28 lipca o godzinie 2.30 jeden z dwóch młodzieńców przechodzących przez kładkę dla pieszych wyrwał żeliwną kratkę ściekową i w asyście kolegi uroczyście wyrzucił ją do rzeki. To, że Gmina musi ten brak uzupełnić i poczynione przezeń zło naprawić, i że wszystkich nas pospołu będzie to kosztowało – a co im tam! To, że ktoś, przechodząc w nocy w tym samym miejscu, może się boleśnie poturbować, jeśli wpadnie do dołka po kratce, np. złamie sobie nogę – a co im tam!
Kilka dni wcześniej na Popławach w pobliżu ścieżki rowerowej, przy skrzyżowaniu ulic Tartacznej z Bartodziejską, grupka młodzieży miała wielki ubaw przy wywracaniu stacji serwisowej. W sumie – a co im tam! Takich sygnałów jest ostatnio coraz więcej, lecz mimo to, nadal apelujemy o przeciwdziałanie aktom wandalizmu wbrew quasi profetycznym trendom niektórych osób być może nieco nadmiernie ceniących swoją społeczną sprawczość.
Władze gminy Pułtusk robią wszystko, aby każdemu z nas żyło się coraz lepiej, milej i wygodniej. Szanujmy wspólne dobro, troskę i wysiłek samorządowców oraz grosz publiczny! Nie pozwólmy nikomu niszczyć tego, co zostało urządzone z myślą nie tylko o nas samych, ale też o naszych bliskich; także o turystach odwiedzających i podziwiających nasz nadnarwiański gród i odkrywających jego dobre strony.
Jeżeli widzimy, że ktoś dopuszcza się jakiegokolwiek aktu chuligaństwa, pamiętajmy, że mamy prawny obowiązek niezwłocznego interweniowania i powiadomienia o tym Policji lub Straży Miejskiej. Każda szybka reakcja zwiększa szanse na zminimalizowanie ryzyka dalszych zniszczeń.
