Aresztowany za kradzież „na kolec”

Policjanci z mokotowskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu zatrzymali 46-letniego obywatela Gruzji podejrzanego o kradzież na tak zwany „kolec”. Mężczyzna działając wspólnie i w porozumieniu z ustalanymi przez policjantów sprawcami, po wcześniejszej obserwacji właściciela samochodu Mazda CX5 zaparkowanego przy al. Wilanowskiej w Warszawie podłożyli pod koło zaostrzony przedmiot, który przebił oponę, a następnie, kiedy pokrzywdzony zajmował się wymianą ogumienia, ukradli leżącą na siedzeniu torbę, w której znajdował się laptop, 100 pendrive oraz cztery paczki papierosów. Podejrzany trafił do policyjnego aresztu. Grozi mu kara do 5 lat więzienia.

Kradzieże na tak zwany „kolec” to metoda, którą szczególnie upodobali sobie obywatele Gruzji. Na czym ona polega? Otóż sprawcy, zazwyczaj działają we dwoje lub troje, jadą swoim samochodem w okolice dużych marketów, szczególnie z materiałami budowlanymi. Wybierają posiadaczy drogich samochodów, którzy przyjeżdżają tam na zakupy i pozostawiają auta na parkingu.

Następnie patrzą, kto wysiada z pojazdu. Jeden ze sprawców idzie za kierowcą do marketu i cały czas go obserwuje. Patrzy, co kupuje i ile płaci. Informacje telefonicznie przekazuje wspólnikowi, który w tym czasie sprawdza, co znajduje się wewnątrz pojazdu. Po umówieniu się, że warto okraść obserwowanego właściciela auta, sprawca będący na zewnątrz podkłada pod koło ostry przedmiot w postaci zaostrzonej śruby umieszczonej w gumowym wężu kolca, gdzie po najechaniu, z koła lekko schodzi powietrze. Jednak nie od razu, tylko stopniowo. Najlepiej podczas jazdy.

Kiedy kierowca wsiada do pojazdu z zakupami, zazwyczaj nie sprawdza stanu opon. Uruchamia silnik i rusza. Dopiero po przejechaniu pewnego odcinka orientuje się, że coś jest nie tak.

W tym czasie sprawcy jadą za nim, obserwując go. Kiedy kierowca zatrzymuje samochód, dowiaduje się, że ma uszkodzoną oponę. Wówczas całą uwagę kieruje na usterce. Wyjmuje zestaw naprawczy lub dzwoni po pomoc drogową. Tak czy inaczej, jest zaaferowany i w ogóle nie przywiązuje uwagi, że na przednim lub tylnym siedzeniu zostawił torbę z laptopem i dokumentami lub inne wartościowe przedmioty.
W tym czasie do działania włączają się sprawcy. Zatrzymują się w pobliżu uszkodzonego samochodu. Jeden z nich siedzi za kierownicą auta, którym przyjechali i czeka, a drugi wykorzystuje nieuwagę pokrzywdzonego. Zakrada się do samochodu, lekko otwiera drzwi i zabiera torbę z rzeczami. Po czym wsiada do czekającego na niego pojazdu i odjeżdżają. Pokrzywdzony dopiero po jakimś czasie orientuje się, że został okradziony.

Dokładnie w taki sposób postąpił zatrzymany przez kryminalnych 46-latek w dniu 30 kwietnia br., na parkinu przy al. Wilanowskiej na warszawskim Mokotowie. Jeden ze sprawców obserwował upatrzonego wcześniej pokrzywdzonego, a drugi, który jest obecnie ustalany, pod tylne koło mazdy podłożył gumowy szlauch z wbitą na końcu zaostrzona śrubą. Zrobił to tak, żeby w ogumieniu powstał niewielki otwór, przez który lekko uchodziło powietrze. Ponadto uszkodził powłokę lakierniczą w aucie.

Policjanci ustalili operacyjnie, że podejrzany zamieszkuje w różnych hostelach na terenie Warszawy. Dowiedzieli się, że w dniu zatrzymania będzie przebywał w Dziekanowie Leśnym. Po krótkiej obserwacji tego miejsca zauważyli mężczyznę wychodzącego z hostelu w obecności znajomego. Podejrzany był ubrany dokładnie tak samo, jak w dzień przestępstwa. Obaj wsiedli do samochodu Ford Focus i pojechali w kierunku Nowego Dworu Mazowieckiego, następnie do Babic. Policjanci ruszyli za nimi. Mężczyźni pojechali w rejon jednego z marketów z narzędziami budowlanymi i prawdopodobnie dokonywali rozpoznania. Najwyraźniej nie znaleźli nic ciekawego, wsiedli więc do auta i wrócili do hostelu. Kryminalni zatrzymali ich, kiedy wchodzili do budynku. Po przeszukaniu samochodu, w którym między innymi znaleźli gumowy szlauch z nabitymi kolcami oraz pokoi hotelowych funkcjonariusze przewieźli ich do policyjnych cel.

Podejrzany usłyszał prokuratorskie zarzuty. Jego znajomy został przesłuchany w charakterze świadka i wrócił do domu. Okazało się, że nie miał nic na sumieniu. Na wniosek policjantów i prokuratora wobec 46-latka mokotowski sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. Teraz grozi im kara do 5 lat więzienia.

Jeśli komuś z Państwa nagle zacznie schodzić powietrze z koła, w czasie kiedy wracacie z zakupów czy z banku, zanim zajmiecie się jego wymianą, upewnijcie się, że nikt Was nie obserwuje i nie zapomnijcie o zamknięciu samochodu w czasie wymiany. Złodzieje czekają właśnie na to, że będziecie zajęci. To dla nich najlepszy moment, żeby Was okraść.

podkom. Robert Koniuszy

Ads Blocker Image Powered by Code Help Pro

Wyłącz adblocka!

Wykryliśmy, że używasz rozszerzeń do blokowania reklam. Utrzymujemy się wyłącznie z reklam. Wesprzyj nas, wyłączając je.