Policjanci stołecznego wydziału do walki z przestępczością samochodową odzyskali lexusa skradzionego kilka dni temu na terenie powiatu otwockiego. Na gorącym uczynku, w momencie demontażu samochodu, zostało zatrzymanych trzech mężczyzn w wieku od 24 do 39 lat. Po przedstawieniu im zarzutów paserstwa pojazdu, wszyscy zostali objęci policyjnym dozorem. Co ciekawe, właścicielka dowiedziała się o kradzieży swojego samochodu już po jego odzyskaniu przez policjantów.
Policjanci stołecznego wydziału do walki z przestępczością samochodową odzyskali lexusa skradzionego kilka dni temu na terenie powiatu otwockiego. Na gorącym uczynku, w momencie demontażu samochodu, zostało zatrzymanych trzech mężczyzn wieku od 24 do 39 lat. Po przedstawieniu im zarzutów paserstwa pojazdu, wszyscy zostali objęci policyjnym dozorem. Co ciekawe, właścicielka dowiedziała się o kradzieży swojego samochodu już po jego odzyskaniu przez policjantów.
Operacyjne ustalenia funkcjonariuszy stołecznej samochodówki zaprowadziły ich do jednej z miejscowości w powiecie wołomińskim. Według przeprowadzonych przez policjantów ustaleń na jednej z posesji miała znajdować się dziupla samochodowa, do której trafił skradziony na terenie powiatu otwockiego lexus.
Policjanci, po dokładnym sprawdzeniu terenu posesji i w związku z podejrzeniem, że w znajdującej się tam stodole może znajdować się skradziony pojazd, podjęli decyzję o jej sprawdzeniu. W budynku zastali trzech mężczyzn, którzy demontowali skradzionego lexusa. Na widok policjantów wszyscy trzej podjęli próbę ucieczki, wcześniej rzucając na ziemię zdemontowane już części lexusa.
Funkcjonariusze uniemożliwili im drogę ucieczki i wszyscy trzej zostali zatrzymani. Na miejscu policjanci zabezpieczyli samochód oraz zdemontowane już drzwi, błotniki, przednie koła i elementy wnętrza lexusa. Jak się okazało, właścicielka pojazdu dowiedziała się o jego kradzieży już po odzyskaniu samochodu przez policjantów. Wcześniej nie miała świadomości, że jej lexus został skradziony.
Zatrzymani mężczyźni zostali przewiezieni do komendy stołecznej, gdzie usłyszeli zarzuty paserstwa. Wszyscy zostali objęci policyjnym dozorem. Jeden z nich trafił do zakładu karnego z uwagi na ciążący na nim wcześniejszy wyrok 6 miesięcy więzienia również za paserstwo. Paserstwo zagrożone jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.
Tekst: Edyta Adamus